Wiem jak trudno doczekać się na upragnione szczenię. Na zapytania ciągle jeszcze odpowiadam, że nie ma, że jeszcze tydzień u Moni, jeszcze dwa u Afki. Cierpliwości bardzo proszę. Wiem też, że od samego proszenia o cierpliwość ta się spontanicznie nie pojawi, tu żadne słowa nie przebiją podniecenia oczekiwania. Znam to uczucie i doskonale rozumiem, bo także nie mogę się doczekać tych szczeniąt i również liczę dni do ich narodzin. Ja też na te psie dzieci czekam! I nie tylko jako hodowca, ale jako przyszły właściciel jednej kruszyny też nie mogę się już doczekać! Również siebie naniosłam na moją “listę oczekujących na szczenię”.
Zaznaczyłam w kalendarzu przybliżone terminy narodzin i po kilka razy dziennie patrzę w niego, jakby moja notatka mogła cokolwiek przyspieszyć. Mam tylko jedną przewagę nad czekającymi na szczenięta: mogę codziennie, w każdej chwili popatrzeć na moje ciężarne, nacieszyć się ich widokiem. I tym właśnie chciałabym się dzisiaj podzielić: zdjęciem rudej Moni i blondynki Afery w ciążach mocno zaawansowanych.
Wracając do kalendarza to na różowo zamarkowałam sierpniowe spotkanie Moni z Elvisem, natomiast dzień w październiku oznaczony wykrzyknikiem to przewidywany termin porodu. Aferce, jej najważniejsze dni zaznaczyłam kolorem zielonym.
Pozdrowienia…
Pani Marto, my w swój kalendarz zaglądamy równie często 🙂 Skreślamy każdy dzień, który przybliża nas do narodzin szczeniąt. Najgorsze jest to, że to jeszcze 7-8 tygodni od momentu narodzin hehehe 😛
Sunie wyglądają przepięknie!
Pozdrowienia z Pojezierza Drawskiego!