Dzisiejszy, jakże ciepły jak na luty dzień, wykorzystałam wraz z Niną na długi spacer, stąd też parę zdjęć.
Pewnie fotki byłyby bardziej udane, gdyby nie widoczna smycz, gdyby Nina nie garbiła się podczas chwytania jej w obiektyw, gdyby nie podbiegała do mnie w nadziei na otrzymanie psiego ciasteczka akurat w momencie, gdy schylałam się i kucałam do zrobienia jej zdjęcia, albo gdyby ktoś drugi pomógł przy fotografowaniu. Byłyśmy jednak same i dlatego mamy to, co mamy.
Do następnego razu!
Wasza Marta wraz z Niną i jej pobratymcami
witam
wulkan energii
– śliczna psia dziewczynka
Danka