Szczepienia i chipowania to zawsze spore emocje, tymczasem maluchy przyjęły te drobne zabiegi spokojnie i żądne z nich nawet nie stęknęło. Aż chce się pochwalić, jakie to one dzielne, jakie wytrzymałe, odporne i w ogóle wyjątkowe. Musiałam to napisać. Przepraszam za uniesienie.
Natomiast Koka(ina) była wyraźnie zaniepokojona, co też dzieje się z jej dziećmi i tak długo ogłuszająco szczekała, aż weterynarz nie poszedł. Niepokój u psiej mamy trwał krótko. Wbiegła do swych maluszków, każdego obwąchała i polizała i jeszcze szybciej niż wbiegła, to wybiegła od nich. Jej czas opieki i karmienia potomstwa już się skończył, teraz to ja muszę troszczyć się o potrzeby najmłodszych. Ale to miłe zajęcie, chyba jedno z najmilszych, jakie znam.
Do następnego razu
Wasza Marta
Dzień bobry
przekochane te sharpki. Bardzo lubię czytać Pani opowieści o pieskach, są takie kojące. Poznać, że jest to Pani pasja i miłość do zwierząt.
pozdrawiam
Danka