Mijający tydzień nazwałam tygodniem zakręcania się ogonków i wielkiego apetytu. Czas gdy maluchy niezdarnie rozdeptywały i rozrzucały swoje papu, definitywnie już za nimi. Jedzą, a właściwie pochłaniają karmę w okamgnieniu, każdy maluch chce być pierwszy, jakby się obawiał, że dla niego nie starczy. Zazdrość o pożywienie! Jedzą, więc rosną. Nina nie karmi już swojego potomstwa, to już za nią, a o dobrostan szczeniąt troszczę się ja. I tak co 2,5 godziny mamy za dnia porę karmienia. Noc szczenięta przesypiają spokojnie. Przyrost wagowe są imponujące. Dzisiejsze ważenie wskazało: największe szczenię jest już 3 kg ciężkie, najmniejsze 2,5 kg! Jest powód do radości i do dumy.
Do następnego razu
Wasza Marta
Najnowsze komentarze