I znowu zleciało, a na blogu luka we wpisach, bo dzień krótki, czasu, jak każdy wie, niewiele, a przy szczeniętach jeszcze mniej. Ale nadrabiam. Cztery tygodnie z dziećmi o muzycznych imionach minęły, niemalże tańcząc i śpiewając. Szczenięta są radosne, tłuściutkie, bo też i dobrze jedzą. Chłopcy ważą już ponad trzy kilo każdy, dziewczynki są tylko nieco lżejsze. Nastał czas wzajemnych zabaw, tarmoszenia się, wyrażania emocji, interesowania się otoczeniem. Na mój widok ogonki wprawiają się w ruch, co oczywiście cieszy mnie i wzrusza. Jednak największe poruszenie w kojcu sprawia pojawienie się Koka(iny) z sutkami pełnym mleka. Jeszcze trzy razy dziennie szczeniaki mogą posilić się matczynym pokarmem, ale czas odstawiania nieuchronnie się zbliża.
Do następnego razu!
Wasza Marta
ślicznotki
pozdrawiam
Danka