Mopsy. Jak to się zaczęło.

kiedyś przed laty zasugerowałam mojej matce mopsa. Akurat taki damski kanapowiec.

– Coś ty – oburzyła się tak szczerze, że już więcej nie poruszałam tego tematu. A jednak, a jednak. Ziarno zostało rzucone i wkrótce zaczęło kiełkować. W domu z psów była tylko dobermanka Lilka, a mamie marzył się idealny piesek. Chciała, żeby był mały, bo według niej nie uchodziło starszej pani z różnym skutkiem szarpać się z dużymi brytanami. Zdarzyło się nawet, że na oczach sąsiadów przyszedł jej w sukurs dozorca. Rzucił miotłę i przybiegł jej pomóc przy wyrywającej się za kotami Lilce.

Mama pragnęła mieć parę hodowlaną, ale trzymanie dwóch sznaucerów czy dobermanów znacznie przerastało jej siły. Zresztą nie mogła dobrać reproduktora dla Lilki, która jakoś nie mogła mieć dzieci. A gdyby nawet, to skoro taka Lilka stała się dla niej za silna, to co byłoby gdyby miała samca znacznie potężniejszego od suki. Ten wymarzony, zaplanowany piesek miał być miły, opanowany i mądruchna: żeby nie trzeba było mu niczego ucinać, ani ogonka ani uszu (w tamtych latach kopiowano niestety uszy i ogony), żeby miał krótką sierść, nie wymagającą ani uciążliwego strzyżenia czy trymowania, ani wiecznego rozczesywania i szczotkowania, a przy tym aby piesek nie marzł w zimie i w ogóle aby był super z wyglądu i z charakteru. A więc: aby nie gonił za kotami i innymi zwierzętami (psy myśliwskie wykluczone), żeby nie był latawcem (żadnych charcików i w ogóle psów gończych), aby nie szczekał zbyt wiele (pinczerki, foksterierki i jamniki nie wchodziły w rachubę) no i żeby nie był słabeuszem czy niejadkiem. Nie za dużo tych życzeń?

Czy jest taka rasa psów, która spełniłaby takie oczekiwania. Eureka! To jest właśnie mops. Znawcy charakteryzują go krótko: multum in parvo. Czego mops ma dużo w swoim małym ciele? Powinien mieć zwartą, silną budowę, bardzo gęstą sierść wspomaganą obfitym podszerstkiem. Dalej, mopsy są znane z mocnej psychiki, co objawia się zrównoważonym charakterem i odwagą, ale bez zadziorności.

Całkiem bez wad mops jednak nie jest. Mopsy, jako rasa krótkonosa męczą się szybko w lecie, sapiąc rozpaczliwie podczas upałów. Wprawdzie nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, bo chyba w ich krótkim nosku jest na tyle mało komórek węchowych, że brak im żyłki myśliwskiej (koty mogą spać spokojnie). U mopsów jak u wielu psów drobnych ras, zęby z biegiem czasu obrastają kamieniem i psują się.

Mama na wystawach przesiadywała przy mopsich ringach, przymierzała się do tej rasy i śledziła oceny sędziów. Nawiązywała kontakty z hodowcami, oglądała ich przychówki, czyli gromadziła wszelkie informacje o mopsach, chcąc się zabezpieczyć przed kupnem w ciemno. Było to jednak iluzją, choć dużo wody upłynęło zanim w domu zamieszkał mopsik. Najpierw w upatrzonej hodowli urodziły się szczenięta, ale nie wyglądały rewelacyjnie. Potem obiecany piesek z innego miotu zakrztusił się jedzeniem i padł. Kiedy mama już prawie była zdecydowana na pieska z najsłynniejszej polskiej hodowli, to w ostatniej chwili zrezygnowała. Pokazano jej na poznańskiej wystawie dwa szczeniaki bez matki. Jeden piesek nie był tak krótki jak pragnęła, drugi nie miał jeszcze widocznych jąder, i co by było gdyby wyrósł na wnętra? Poza tym obstąpili hodowlę inni chętni, którzy niemal wydzierali sobie z rąk to jedno, to drugie szczenię, a mama nie chciała się decydować tak na łapu-capu. Zasięgnęła więc informacji w naszym Związku Kynologicznym, kto może jeszcze mieć szczenięta. Pani sekretarka „oblała ją zimną wodą” konstatując ze zdumieniem:

– I Pani, osoba wysportowana przy dużych, pięknych psach chce teraz małego i tłustego mopsa, takiego brzydala?!

– Właśnie tak, bezapelacyjnie.

W końcu nabyła mopsa na wystawie w Opolu. Zniecierpliwiona bezskutecznym poszukiwaniem na terenie tejże wystawy „wielkiej hodowczyni”, mimo że była z nią umówiona, skierowała się wprost do wielkiego kartonowego pudła, w którym biegały 8-tygodniowe beżowe szczenięta, suczki i jeden piesek. Ten piesek, Czarli bardzo jej się spodobał. Posturki był ładnej, króciutkiej, miał szeroką główkę, uroczą czarną maskę i żywy charakterek.

I tak to w domu pojawił się mops.