Szira. Airedale Terrier

SHIRIN KIN, księżniczka zamieniona we wronę przez złą czarownicę, czyli Sziri lub, jak częściej ją wołaliśmy – Szira, mieszkała u nas tylko jeden rok. Krótki jej żywot wrył mi się jednak tak w pamięć, że nie mogę traktować jak epizodu. Szira przyszła do nas, kiedy jeszcze mieliśmy Monę. Mama, zdecydowała się na nią w niewesołych okolicznościach, w dniu pogrzebu mojej Babci.. Daleka kuzynka, będąca na pogrzebie, opowiedziała, że zwrócono jej sprzedaną ongiś suczkę airedale teriera, Szirin. Zapytała czy moja Matka nie zechciałaby zająć się tą roczną panienką.. Airedale są piękne i znane ze swej inteligencji, a Mama wtedy chyba odczuwała wzmorzoną potrzebę kochania, może jeszcze jednego stworzenia. Propozycję kuzynki przyjęła i po paru dniach wybrała się pociągiem po Szirę na drugi koniec Polski. Szira okazała się miłą suczką, chętnie bawiła się z Moną. Dużo chodziła na spacery, często bywała zabierana w podróże.

Kiedyś wybrałyśmy się z obydwiema sukami do leśniczego, który nabył od Mamy sznaucerkę Igę, córkę Mony. Miło jest przecież zobaczyć, na co wyrosło szczenię z własnej hodowli. Wkrótce pożegnałyśmy miłych gospodarzy i puściłyśmy się w dalszą drogę w myśl zasady, że gość i ryba po dwóch dniach śmierdzą. Jak sobie tak szłyśmy drogą koło gęstego, podmokłego lasu, Szira nagle nam się zapodziała i długo nie mogłyśmy się jej dowołać. W końcu wychynęła z zarośli cała mokra i tak zmęczona, że nóżki się pod nią trzęsły. Pomyślałam, że będzie się nas bardziej trzymać po tej eskapadzie. Ale nie, gdy tylko ochłonęła, znów zbyt daleko odbiegała. A jak lubiła się kąpać w rzekach i strumieniach, to aż do przesady. Nie ominęła najzimniejszego górskiego strumienia. Jeśli był zbyt płytki do zanurzenia się, to się w nim kładła i rozkosznie rozchlapywała wodę. Niestety, woda ją zgubiła, ale o tym potem.

Airedale teriery stanowią rasę psów użytkowych, myśliwskich a nawet stróżujących i obrończych. W Polsce są trzymane do towarzystwa, ale pasję do polowań i ciętość zachowały. Szira potrafiła nie tylko ścigać zwierzynę, ale i nagła obecność człowieka na odludziu pobudzała ją do agresji. Wymagała więc zdecydowanego prowadzenia i szkolenia.

Przygotowanie Sziry do wystaw to była, można powiedzieć wyższa szkoła jazdy. Podobnie jak sznaucera, nalezało airedala trymować. Właściwie to Monę wystarczało starannie wystrzyc specjalnymi nożyczkami, ale szorstka i odstająca sierść na korpusie Sziry wymagała staranniejszych zabiegów. Najpierw trzeba ją było nożykiem oskubać z wszystkich odstających włosków, a później skorygować uzyskane wyniki, czyli wymodelować nożyczkami sierść na głowie, uszach i przedpiersiu. Sziri miała bardzo zgrabną figurkę, ale jej ewidentnym błędem eksterierowym były na boki noszone uszy, które powinny załamywać się do przodu. Mimo wszystko Sziri, choć miała niewielkie szanse na championa, dostawała oceny kwalifikujące ją na sukę hodowlaną. Cały szkopuł był w tym, że do jej dwóch lat życia nie dochodziło do pierwszej cieczki. Weterynarze też bezradnie wzruszali ramionami.

W końcu u Sziry nastąpiło to święto. Przy kolejnej cieczce miała zostać pokryta. Niestety Szira nie miała szczęścia zaznać macierzyństwa. Wkrótce ją utraciliśmy. A było to tak:

Mama wybierała się z Szirą na wystawę psów. Przed wystawą, a był to dzień parny i gorący, Szira podczas spaceru pobiegła aby się ochłodzić w pobliskiej rzeczce. Znałam tę rzeczkę: nie była ani szeroka, ani głęboka. Płynęła leniwie, przyspieszając dopiero pod betonowym progiem, z którego kaskadą spadała w dół. I właśnie tuż przed tym spiętrzeniem Szira postanowiła sobie popływać. Jednak porwał ją nurt, któremu nie potrafiła się przeciwstawić. Także po zjechaniu wprost do spienionej niecki pod progiem nie zdołała wydrapać się na brzeg. Przeszkodziły chyba wiry i strome obmurowania koryta rzecznego. Szira znikła pod zdradliwym progiem. Nigdy, mimo wielu poszukiwań, nie natrafiliśmy na żaden jej ślad, ani żywej, ani martwej. Wpadła niechybnie w szpony złej wiedźmy…