Szczeniaki, Nina i TV

Pięć dni mają szczenięta. Ktoś by mógł powiedzieć, że „dopiero”, a ja mówię, że „już”. Dla mnie, dla Niny i jej dzieci był to bardzo absorbujący czas, powiedziałabym, że najbardziej. Po porodzie przyszła ulga, że już naprawdę po, że teraz będzie już tylko z górki i do przodu. Jest progres, bo maluszki ładnie się rozwijają, są silne i energiczne, szczególnie wówcas gdy przepychają się jedno przez drugie do baru mlecznego. Śpią dużo i długo, Nina też sporo śpi, niekiedy karmi dzieci nawet przez sen.

Mleka psia mama ma wystarczająco dla swej gromadki i dobrze się nią zajmuje. Dzieci są czyściutkie, wylizane, wymasowane, zadowolone. A ja w końcu dzisiaj po raz pierwszy od pięciu dni przespałam spokojnie całą noc, wiedząc, że Nina nie przygniecie swoim ciężarem żadnego ze szczeniąt. Aby dojść do tej wiedzy, potrzeba mi było kilku nieprzespanych nocy i czuwania nad psim żłobkiem w dzień.

Nina ogląda TV

Jest coś w Ninie, co mnie zadziwia, a mianowicie jej upodobanie do oglądania telewizji. Mogłaby tak gapić się w telewizor godzinami, gdyby jej tylko pozwolić. Myślałam, że ten niewinny bzik minie jej wraz z pojawieniem się potomstwa, ale gdzie tam! Wystarczy, że na moment włączę telewizor, a świat realny przestaje dla mojej psiny istnieć. A dzisiaj przeszła wręcz samą siebie, bo w momencie gdy w reklamie „Czesi nas dobre piwo” zobaczyła kozła, to jednym susem wyskoczyła z kojca i już miała nos przytknięty do ekranu.
Telewizor włączam już tylko na wiadomości. Te Nina co prawda też ogląda, ale z daleka.

Do następnego razu
Wasza Marta

 

 

Share